Rowerowe wakacje 2014 – inspekcja granic wschodnich dz.4
Wycieczki rowerowe, Wyprawy rowerowe Zostaw komentarzNadszedł ciąg dalszy mojej wschodniej walki… Wracam na drogi i bezdroża polski wschodniej. Dziś po zdobyciu Soliny kierunek Przemyśl, choć przy starcie wcale nie było pewne gdzie zakończę. W górzystym terenie trudniej planować duże przebiegi bo można się oszukać dość grubo. Poranek wita mnie piękną pogodą.. myje nogi w strumyku i jadę w nieznane
Warto było czekać na wakacje aby mieć takie atrakcje… Bieszczadzkie widoki cieszą oko
W związku z tym, że mam w nogach zapas mocy porzucam asfalty i wskakuje na górskie szlaki, kierunek pod górę Teleśnica Oszwarowa. Na początku jes miło szutrowo jak na Mazowszu ale już po 2 kilometrach żarty się kończą trzeba się zapoznać z terenem pieszo…
Dobrze zrobiłem, że tu zjechałem trasa na prawdę jest malownicza, w oddali po lewej ręce zdarza mi się widzieć przebijające lustro wody na Solinie. Objechanie Soliny dookoła rowerem po górach musi być miłym przeżyciem. Droga moja jest górzysta czasem się wiozę a czasem sobie pcham pełen wachlarz atrakcji. Kończę w błocie jak na prawdziwego turystę górskiego przystało.
Nie ma co się “mazać” czas się w strumyku pokazać. Zasłużona przerwa na zimne napoje. Już myślałem o wodzie ze strumyka a tu jaka niespodzianka mnie spotyka Leżajsk słodzony do temperatury wody, jakiś zamotany turysta zostawił mi pół litra piwka… . Ten turysta to rzecz jasna ja sam, zasada w górach jest prosta “nie liczyć wcale na kogoś, sam zabierz z żarciem toboł.. .
Tym sposobem znowu mam czysty rower, jadę dalej na asfalty bieszczadzkie góry to nie żarty.
Było pod górę będzię w dół szłyszę miły szelest kół
Niestety to co dobre się szybko kończy teraz pędzi ślimak, przed chwilą jeszcze był to pies gończy
Właśnie dziś zdobywam nową wiedzę drogową, zapoznaje się z nowymi znakami drogowymi i już po 2 minutach wiem, że będzie to przyjaźń szorstka…
Po kolejnych 10 minutach wiem, że jest to najbardziej znienawidzony znak rowerzysty. Nie idzie rzecz jasna o krowę. Krowa daje rowerzyście kefir, który ten kocha nie mniej niż piwo schłodzone w potoku. Chodzi, rzecz jasna o ten czarny trójkąt, już myslałem, że w dorosłym życiu nię będę się zajmował figurami geometrycznymi ale jak widać nie idzie od tego ucieć, matematyka dopada człowieka chocby na górskiej drodze. Podjazdy uczą cierpliwości i pokory lecz mnie bawią zjazdy, zjazdy tu jest dopiero fun z jazdy.
Skoro mowa o funie to przyszła i pora na to,
Przed miejscowością Krościenko z pogodą się zrobiło cienko…
Burza nad głową nagle szaleje, człek nie wie wcale co to się dzieje,
Rower zamienia sie w szybki motor, lecz i tak nie dajesz rady grzmotom,
Podkręcasz tempo, przekraczasz normy i klniesz pod nosem, że nie masz formy,
Wreszcie Cię burza sroga dopada, pora z roweru chybcikiem zsiadać,
Idziesz do sklepu na jedno piwko, czekasz by wszystko wreszcie ucichło…
Dokładnie taka historia się wydarzyła, miła Pani sklepowa podarowała mi trochę prądu do smartfona i już jadę dalej. Przemyśl daleko lecz dzień niekrótki nie można zwlekać ani minutki. Trasa na Przemyśl przez Arłamów bardzo wdzięczna, asfalt na polowie drogi nówka sztuka dla kolarza kraina marzeń.
Dalej z nawierzchnią gorzej ale za to ukształtowanie korzystne, jade około 9 km cały czas w dół, kiepskim asfaltem po lesie. Przypłacam tą przejażdżkę centrą w przednim kole gdzie są drogowcy jak pindole…
Warto się tą drogą przejechać, jest mało ruchliwa a bardzo malownicza
I jeszcze jedno spojrzenie, za chwilę noc w Przemyślu.
W Przemyślu nocuję jak zwykle w schronisku PTTK. Duża baza noclegowa, ceny przystępne, nie widzę lepszej alternatywy. Spotykam w noclegowni kolejnych rowerzystów, spod Białegostoku którzy właśnie rozpoczynają swoją “inspekcję granic wschodnich”, trzeba przyznać, że nasz naród jest czujny i telewizji nie dowierza… .
Dziś już koniec relacji ledwo starczyło sił dla kolacji za to było masę atrakcji. Urobek Endo ( http://app.endomondo.com/workouts/384971852/9477487 ).
Dzisiejsza trasa jest warta powtórzenia, choćby same odcinki górskie po Bieszczadach bez sakw będą nie lada atrakcją.
Do napisania
Robson
20 października 2014 o 18:42
no powiem szczerze, że szacuneczek
trasa naprawdę piękna i miejsca dokładnie takie jakie ja planuję na przyszły rok, bo teraz już za mało wolnego w pracy a i pogody brak
także bardzo fajny trip, pozdrawiam