Ahoj braci rowerowa,
O czym dziś ? dziś będzie o hamowaniu na rowerze. Skąd pomysł ano stąd, że po raz pierwszy w życiu na przykładzie kolegi zetknąłem się z hamowaniem tarczowym, jakie wynikają z tego konsekwencje napiszę Wam chętnie i spostrzeżeniami się podzielę…
Kolega rowerzysta, zakupił sobie takowe, hamulce tarczowe i się zaczęło… . Już sam montaż jest pewnym wyzwaniem ( nie twierdzę, że dla zaawansowanego użytkownika jest to problem jednakże większość użytkowników jest mniej zaawansowanych i mniej biegłych stąd gimnastyka z ewentualnym odpowietrzaniem, walczeniem z tarciem klocków hamulcowych o tarczę, pilnowanie bezwzględnie aby tarcza była prosta do przyjemnych nie będzie należeć). Pamiętajmy, że nawet zwykłe zdjęcie koła do transportu może w konsekwencji nastręczyć niemałe trudności. Myślę, że nie ma co straszyć ale studiując fora rowerowe więcej znajdziemy wątków o problemach z ustawieniami, szukaniem pomocy dla tarczowych niż v-brake, wynika to oczywiście z większej komplikacji rozwiązania.
Z pewnością hamulce tarczowe wymagają większej precyzji wszelkich ustawień i większej świadomości i umiejętności użytkownika. Nie che im odbierać zalet ale przeciętny użytkownik doceni swoje v-brake po tym jak kupi tarczowe… . W toku studiowania forów rowerowych okazało się, że do serwisowania (w zasadzie odpowietrzania i wymiany płynu) potrzebny jest zestaw jak u doktora bo występuje conajmniej jedna strzykawka.. koszt bagatela 100-150 zł… wiadomo, że jeszcze trzeba potrafić to użyć. Prawdopodobnie zakup nie jest konieczny jeśli postanowimy np. raz na rok po prostu serwisować w serwisie który takowy posiada i po sprawie, a w zasadzie po 40-50 zł..
.
Ale jedzmy dalej z historia kolegi… kończy się ona oczywiście w serwisie… który jak się okazało przed weekendem majowym jest zarobiony po uszy i zaprasza po majówce… “Polska na rowery” do cholery chciałoby się dodać w kontekście zaistniałych perturbacji…
Podsumowując, powyższe rozważania uważam, że w żadnym wypadku nie powinno się kupować hamulców tarczowych dla rowerów dziecięco-komunijno-nastolatkowych oraz dla tak zwanych niedzielnych rowerzystów. Hamulce v-brake w zupełności wystarczą a dodatkowo serwisowanie takowych jest samą przyjemnością, kupujemy za kilkanaście złotych nowe klocki i jedziemy, znaczy hamujemy dalej… . Oczywistym plusem jest tutaj również fakt możliwości zakupu hamulców z różnej półki… które w wielu przypadkach mogą dać niegorsze efekty niż tanie rozwiązania tarczowe.
Oczywiście, chciałem podkreślić, że nie jestem ekspertem hamulców i wszelkich dość skomplikowanych niuansów technicznych, staram się jednak prezentować w swoich artykułach punkt widzenia przyszłego użytkownika i pokazywać ewentualne wady i zalety oraz konsekwencje pewnych wyborów… każdy oczywiście wybiera sam i dla siebie…
Z pewnością będę jeszcze do tego wątku powracał, bo wątek jest rozwojowy… . Prawdopodobnie hamulce tarczowe odpłacą się koledze na wyprawie w góry ale na dziś dzień niczym specjalnie pozytywnym nas nie zaskoczyły… bym wręcz powiedział, że przeciwnie bo złośliwość rzeczy martwych na tym przykładzie dała o sobie znać już na samym początku użytkowania…
pozdrawiam i do napisania…
Robson
13 marca 2013 o 14:03
Bardzo potrzebny i wyczerpujący wpis. Takie pytania pojawiają się często i stawiają je zarówno osoby początkujące jak i z doświadczeniem. Jak wiadomo, wszystko zależy też od firmy, indywidualnego rozpatrzenia i sposobu jazdy, co artykuł dogłębnie opisuje
10 listopada 2016 o 16:45
Bardzo przydatny tekst. Zapraszam do mnie gdzie opisałem jak wymienić linki hamulcowe http://www.orowerach.pl/wymiana-linek-i-pancerzy-przerzutki/