Pamiętam kilka lat temu jak razem z Rafałem odkryliśmy Lasek Bielański… ( nie sądzę, aby ktoś mieszkający w Warszawie nie wiedział gdzie to jest ale pro forma naprowadzę, że są to okolice ul. Marymonckiej, szpitalu Bielańskiego itp.) Geograficznie i teoretycznie przez las możemy przejść na Wikipedii http://pl.wikipedia.org/wiki/Rezerwat_przyrody_Las_Biela%C5%84ski , ja skupię się na moich odczuciach, doświadczeniach i fotografiach.
Razem z kolegą godzinami śmigaliśmy w kółko po ścieżkach, wąwozach, pagórkach… a to wszystko 3-4 km od mieszkania na ul. Popiełuszki 1,5 km od Arkadii, której jeszcze nie było… . Zabawę rowerową po lasku traktowaliśmy zawsze jak doładowywacz akumulatorów osobistych, do dziś nie znalazłem fajniejszej metody na odpoczynek psychiczny od miasta niż rower w lesie… każdemu mogę polecić spróbowanie tej terapii… .
Jazda rowerem po Lasku Bielańskim jest niemal jak zabawa po lesie Mazurskim… jest to niewiarygodne i niesamowicie miłe, że tak blisko miasta (około 800 m od metra..) można tak miło pojeździć we wspaniałej zieleni.
Więc wjedźmy do lasu… (od strony ul. Dewajtis), po kilkuset metrach rewelacyjny wąwóz do przejechania, rower pędzi ponad 30 km/h, wiatr szaleje w kasku… tego mi trzeba..
i dalej
wyjeżdżamy na chwilę z gęstego lasu na polanę sąsiadującą z terenami Hutnika Warszawa,
Jak dla mnie to miejsce gdzie powinna stać “… karuzela na Bielanach co niedziela”… z dość znanego przeboju … ,. Polana jest idealna na grilla ze znajomymi czy wycieczkę z psem lub dziećmi…
I znowu nura na leśne ścieżki..
Uwielbiam swoje wyjazdy do lasku… najbardziej jednak kocham wiosenne wycieczki… przyroda dopiero się budzi…, czuć wilgotność i nadchodzące ciepło… czuć życie… tego się nie da opisać tego trzeba doświadczyć…
Do pojeżdżenia w Lasku Bielańskim
Robson
29 sierpnia 2011 o 20:46
Szkoda tylko, że kiedyś Lasek Bielański był bardziej “otwarty” na rowerzystów (w sumie na spacerowiczów też). Później dodali płotki, wprowadzili zakaz jazdy na rowerze (poza kilkoma ścieżkami) i zrobiło się smutniej
4 września 2011 o 23:29
Dawno tam nie byłem, więc nie wiem – ale fakt jest faktem, że kiedyś jeździło się bardzo miło po lasku bielańskim